Pani Zofia K. spotkała po raz pierwszy Siostry Klawerianki w Świdnickiej katedrze 28 lat temu, kiedy to Siostry z Podkowy Leśnej przyjechały tam z Kalendarzami i „Echem” oraz prelekcjami o misjach. Zaprenumerowała wtedy „Echo z Afryki” i stale interesowała się misjami wspierając je modlitwą, pracą i ofiarą. Gdy otworzyłyśmy naszą placówkę w Świdnicy, przy ul. Ogrodowej P. Zofia zgłosiła się do nas mówiąc: „ja przecież Siostry znam”.
P. Zofia włączała się niemal we wszystkie inicjatywy podejmowane przez nas na rzecz misji: pomagała robić palmy, z których sprzedaży dochód był przeznaczany na misje. Uczestniczyła w każdym spotkaniu misyjnym organizowanym w naszym domu. Popierała akcję kolędników misyjnych, zawsze przyjmując ich do swego mieszkania. Nie rozstawała się z Różańcem ofiarując go m.in. za misjonarzy. Żałowała, że nie może zaadoptować dziecka na odległość, gdyż jak mówiła: jest już starsza i mogłaby osierocić ponownie jakieś dziecko.
Była doświadczona cierpieniem rozstania z najbliższymi osobami. Elżbieta, osiemnastoletnia córka została zabita, syn Ryszard mający niewiele ponad 20 lat śmiertelnie zatruł się chemicznymi środkami w pracy, a śmierć jej męża pozostawiła głębokie ślady w sercu. Dwa lata przed swoim odejściem pochowała syna Henryka, za którego bardzo się modliła, bo wiele mu się w życiu nie ułożyło. Pomagała w wychowaniu prawnuczki, której matka zmarła, gdy mała miała niecałe 2 lata.
Zapytana, jak to wszystko zniosła, że jest tak pozytywnie nastawiona do ludzi, a ona trzymając w dłoniach Różaniec powiedziała, że „tylko wiara i modlitwa ją podtrzymywała na duchu i broniła przed załamaniem. Nieraz twierdziła, że przecież misjonarze nie mając swoich rodzin, wyjeżdżają bardzo daleko, pracują w ekstremalnych nieraz warunkach, by szerzyć miłość Boga do ludzi, więc i jej cierpienie może się przyda”. Pani Zofia przez cały rok, prawie w każdą niedzielę odwiedzała swoich zmarłych na trzech cmentarzach w Świdnicy, modląc się o ich zbawienie.
Kochana Pani Zofio, niech Dobry Bóg wynagrodzi Ci Twoje ciche, pracowite i ufne życie, Twoje wielkie serce dla misji, a my dziękujemy Ci za świadectwo żywej wiary i modlimy się, by Dobry Jezus i Maryja przyjęli Cię do swojej krainy szczęścia, żebyś tam spotkała nie tylko tych bliskich z rodziny, ale wiele, wiele dusz z krajów misyjnych, którzy za Twoją przyczyną poznali miłość Boga i Jego Matki Maryi.
s. Anastazja Banowska
Commentaires